cover

Artykuły

Ochrona przeciwpożarowa w przestrzeni miejskiej

W czasie pożarów strażacy pobierają z sieci wodociągowej tyle, ile można. Często zdarza się, że można niewiele albo zgoła nic. Strażacy dla eksploatujących sieci przedsiębiorstw są na ogół odbiorcą bezumownym. Nie płacą, bo powinna za nich płacić gmina. Ponieważ przedsiębiorstw wod-kan nie wiążą umowy, nie przejmują się przepisami, narzucającymi stosowne wymogi i standardy, a w dodatku niegrożącymi sankcjami za to, że urządzenia wodociągowe zawodzą podczas pożaru. Najczęściej też przedsiębiorstwa kosztami wody przeciwpożarowej obciążają klientów umownych. Choć w praktyce nikt nie zgłasza problemów, wiadomo, że coś jest nie tak. Prawdopodobnie dlatego nowelizuje się ustawowe przepisy. Czy jednak we właściwym kierunku? Niejasności zaczynają się już wtedy, gdy analizuje się 
Przepisy normatywne
 
Przeciwpożarowym zaopatrzeniem w wodę zajmują się polskie normy oraz zarządzenia, rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji. Na początku tego roku znowelizowano ustawę o ochronie przeciwpożarowej (Dz.U. z 2003 r. nr 52, poz. 452), a w ślad za tym wydano 3 akty wykonawcze, wśród nich rozporządzenie "w sprawie przeciwpożarowego zaopatrzenia w wodę oraz dróg pożarowych" (Dz.U. z 2003 r. nr 121, poz. 1139). O wodzie do gaszenia pożaru w jednostkach osadniczych traktuje także norma pt. "Zasady obliczania zapotrzebowania wody do celów przeciwpożarowych do zewnętrznego gaszenia pożaru" (PN-B 02864). Zakres regulacji w rozporządzeniu jest szerszy niż w normie. Niektóre z ustaleń powtarzają się, inne są uszczegóławiane. Bywa też, że są nieco zmienione. Na przykład, wg normy odległość stanowiska czerpania wody ze źródła uzupełniającego od skrajnej zabudowy jednostki osadniczej lub chronionego obiektu nie powinna przekraczać 500 m. Zgodnie z rozporządzeniem - tylko 250 m. Średnice nominalne (DN) przewodów wodociągowych, na których przewiduje się instalowanie hydrantów zewnętrznych przeciwpożarowych, powinny wg normy wynosić co najmniej 150 mm, a wg rozporządzenia - 125 mm. W rozporządzeniu podaje się także nieco inne niektóre wartości wymaganej ilość wody do celów przeciwpożarowych dla obiektów budowlanych produkcyjnych i magazynowych. Rozbieżności nie są może bardzo istotne, ale generują pytanie: który z aktów jest ważniejszy? Oba wydają się nie do końca skorelowane. Nie tylko z powodu wspominanych wcześniej różnic. Rozporządzenie odsyła do Polskich Norm, gdy mówi ogólnie o wymaganiach dotyczących projektowania i budowy sieci wodociągowych, przeciwpożarowych zbiorników wodnych wraz ze stanowiskami czerpania wody oraz dojazdami do nich. Nieco dalej przytacza wyjęte z tych norm (bez odpowiednich odsyłaczy) sformułowania i tabele, niektóre nieco zmieniając. Dodaje też nowe zapisy, które nie są zgodne z tymi w normie. Na przykład Polska Norma wyraźnie określa wydajności od 10-15 dm3/s na hydrancie zewnętrznym o odpowiedniej średnicy przy ciśnieniu 0,2 MPa. W rozporządzeniu uzupełnia się tę regulację o wpis, że jest to ciśnienie mierzone "na zaworze hydrantowym podczas poboru wody". Ponadto dodaje się zapis, że wodociąg stanowiący źródło wody do celów przeciwpożarowych w jednostce osadniczej powinien zapewniać wydajność nie mniejszą niż 5 dm3/s i ciśnienie na hydrancie zewnętrznym nie mniejsze niż 0,1 MPa. W sumie nie wiadomo, czy oba zapisy dotyczą sieci, czy pierwszy tylko cech hydrantów, a co najważniejsze - jak projektant ma sprawdzać, czy te wymogi są spełnione? Na ogół zapisy rozporządzenia nie budzą istotnych zastrzeżeń, choć szkoda, że nie do końca są jasne wszystkie teoretyczne podstawy i założenia, w wyniku których w rozporządzeniu sformułowano 
Wymogi i standardy
 
Niezbędną wydajność wodociągu lub zapas wody w zbiornikach przeciwpożarowych w jednostkach osadniczych uzależnia się od liczby mieszkańców. Zezwala się na ustalanie tych wielkości niezależnie dla dzielnic miast i osiedli, gdy są one oddzielone od innych dzielnic pasami wolnego terenu, z drzewami liściastymi lub lasem mieszanym z zawartością co najmniej 50% drzew liściastych, o szerokości co najmniej 100 m. O zapotrzebowaniu wody nie decyduje rodzaj i gęstość zabudowy, obciążenie ogniowe czy też powierzchnia strefy pożarowej, tak jak w przypadku obiektów przemysłowych. Jeżeli zalecane wartości porównuje się z zalecanymi np. w normatywach amerykańskich, to są one bardzo skromne. Co decydowało o przyjętych wartościach? Zgodnie z zapisem normy, woda przeznaczona do gaszenia pożarów oraz do osłony obiektów zagrożonych, może być czerpana m.in. z wodociągów, za pomocą pomp lub sprzętu straży pożarnej. O sposobie czerpania wody rozporządzenie nic nie mówi. Zaznacza jednak, że powinna być dostępna przede wszystkim z urządzeń służących do zaopatrywania w nią ludności. Jednak powinno się wyraźnie zabronić bezpośredniego czerpania wody z sieci przez podłączone do niej pompy. W starszych podręcznikach akademickich dla przedmiotu "Wodociągi" wyraźnie się o tym mówi, uzasadniając to względami higienicznymi. Trudno przedsiębiorstwom wodociągowym kontrolować parametry pomp, którymi dysponują strażacy i dbać o to, aby przypadkiem po podłączeniu pompy o zbyt dużej wydajności nie spowodować dużego poboru wody, skutkującego pojawieniem się w sieci wodociągowej podciśnienia. Jeżeli takie wystąpi w nieszczelnych przewodach ułożonych w gruncie nawodnionym, to skażona bakteriami woda gruntowa może się znaleźć w sieci wodociągowej. Dlatego woda z hydrantu winna się wylewać do zbiornika, a stąd być tłoczona pompą do strażackich węży. Zgodnie z zaleceniami z tych podręczników, sieć winno się tak projektować, aby w czasie napełniania zbiornika, tuż przed hydrantem w sieci, ciśnienie nie było mniejsze niż 0,06 MPc, co miało gwarantować bezpieczne korzystanie z sieci przez strażaków. Zgodnie z rozporządzeniem, nie można wykluczyć, że wymagane ciśnienie przy poborze wody przeciwpożarowej ma wynosić 0,2 MPc. Na szczęście nie podano, jak to w obliczeniach sprawdzać, a w czasie pożaru mierzyć. Nie tylko te wymogi, ale cały szereg innych, zarówno w normie, jak i w rozporządzeniu, wymagają teoretycznych uzasadnień. Nie wiadomo np., dlaczego odległości pomiędzy hydrantami, warunkujące ilość hydrantów, mają być nie mniejsze niż 150 m, natomiast odległość punktu czerpania wody ze zbiornika - nie mniejsza od 250 m (wg rozporządzenia) albo 500 m (wg normy). Jeżeli strażacy dysponują odpowiednią ilością samochodów ze zbiornikami, mogą po wodę jeździć nawet dalej niż 500 m. Nie wiadomo też dlaczego wodociąg, który służy nie tylko do celów przeciwpożarowych, powinien mieć wydajność zapewniającą łącznie wymaganą ilość wody dla potrzeb przeciwpożarowych oraz do 15% potrzeb wody na cele bytowo-gospodarcze. Chciałoby się także wiedzieć, jakie to mogą być rozwiązania zamienne, zapewniające niepogorszenie warunków ochrony przeciwpożarowej, dopuszczane do stosowania po uzgodnieniu z właściwym miejscowo komendantem wojewódzkim Państwowej Straży Pożarnej. Omawiane wcześniej nieścisłości, a także braki podstaw teoretycznych, to wady, które stosunkowo łatwo poprawić. Wystarczy ustalić nowe wartości potrzebnej ilości wody, wymaganych ciśnień, odległości między hydrantami i od punktów czerpania wody itp. Nie spowoduje to jednak tego, że udoskonalone przepisy będą stosowane. Nadal bowiem nie będzie wiadomo, kto i co ma programować, budować, eksploatować, za jakie pieniądze i jakie poniesie sankcje w przypadku, gdy nie zastosuje się do przepisów. Znowelizowane przepisy nadal mają podstawową wadę, proponowane w nich rozwiązania to nie 
Rozwiązania systemowe
 
Już w ustawie winno się wyraźnie wskazać osoby odpowiedzialne za opracowanie programów ochrony przeciwpożarowej, ich realizację i finansowanie. Ochrona przeciwpożarowa budynków i obiektów usytuowanych przy placach i ulicach miejskich, podobnie jak zbiorowe zaopatrzenie w wodę i zbiorowe odprowadzanie ścieków czy usuwanie nieczystości, mogłaby być zadaniem własnym gminy. Zadanie takie gmina powierzałaby np. wyspecjalizowanym przedsiębiorstwom, w tym także strażom pożarnym, działającym jako przedsiębiorstwa, które świadczyłyby swoje specjalistyczne usługi właścicielom chronionych budynków, obiektów i terenów na podstawie umowy o ochronie przeciwpożarowej. W umowie byłoby wyraźnie sprecyzowane, co robi takie przedsiębiorstwo i jakie standardy zapewnia, ile płaci odbiorca usług oraz jakie są sankcje za niedotrzymanie warunków umowy. Odbiorcą usług mogłyby też być firmy ubezpieczeniowe, działające w imieniu ubezpieczonego wtedy, gdy ten wolałby się ubezpieczyć. Specjalistyczne przedsiębiorstwo byłoby najbardziej predysponowanym do opracowywania programów i projektów kompleksowej ochrony przeciwpożarowej terenów gminnych. Częścią takich programów powinna być koncepcja zaopatrzenia w wodę na cele przeciwpożarowe, w której powinno się ustalać, czy będzie się korzystać jedynie z naturalnych cieków wodnych i zbiorników, przygotowując punkty czerpania wody, czy budować specjalną sieć dostępną dla instalacji przeciwpożarowych we wszystkich budynkach i obiektach, czy też instalować hydranty do poboru wody z wodociągu komunalnego. Aby ułożyć dobry program, trzeba znać cechy i wartość chronionych budynków, obiektów i terenów, prawdopodobieństwo pojawienia się pożarów, technologie ich gaszenia, a także wyposażenie techniczne strażaków. Trzeba przeprowadzić też kalkulacje ekonomiczne. Być może dla pewnych terenów wystarczą zbiorowe ubezpieczenia i nie warto budować specjalnych urządzeń. Z programów musi wynikać, jakie powinny być optymalne nakłady na urządzenie i eksploatację systemu ochrony przeciwpożarowej. Najprawdopodobniej nie ma szans na to, aby - tuż po "odfajkowaniu" przepisów regulujących problemy ochrony przeciwpożarowej w przestrzeni miejskiej - znaleźli się politycy, którzy postulowaliby rozpoczęcie prac nad ich nowelizacją. Może jednak przyjdzie pora na to, by systemowo podejść do tej problematyki, zauważając, że zmieniły się w ostatnich latach zarówno techniczne, jak i metodologiczne uwarunkowania, związane z rozwiązywaniem tych problemów. Należy się cieszyć, że ustawodawca zdając sobie sprawę ze słabości wcześniejszych przepisów, nie zwalił zadań na barki przedsiębiorstw wod-kan i nie pogorszył przepisów dotychczas obowiązujących. Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś doczekamy się rozwiązań systemowych.

Artykuł archiwalny (Przegląd Komunalny, www.abrys.pl)
dr inż. Henryk Bylka
Politechnika Poznańska

czwartek 24 lutego 2005


Partnerzy

  • Technologia Wody
  • Wydawnictwo Seidel-Przywecki - Biblioteka Inżynierii Środowiska - ścieki * woda * odpady
  • Stowarzyszenie Eksploatatorów Obiektów Gospodarki Wodno-Ściekowej